Planowane wypady, strona 3 | wloczykij.bikestats.pl Podróże duże i małe...

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wloczykij z wioski Ruda Ślaska. Mam przejechane tylko59954.12 kilometrów w tym 5910.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl Zalicz Gmine OPENCACHING Opencaching PL - Statystyka dla man222 Moje Plany... - Warszawa - Annaberg nocą - Wrocław - Nad Bałtyk

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wloczykij.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Planowane wypady

Dystans całkowity:6779.71 km (w terenie 378.00 km; 5.58%)
Czas w ruchu:325:50
Średnia prędkość:20.67 km/h
Maksymalna prędkość:67.60 km/h
Suma podjazdów:6722 m
Suma kalorii:15290 kcal
Liczba aktywności:58
Średnio na aktywność:116.89 km i 5h 42m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
117.99 km 4.00 km teren
05:28 h 21.58 km/h:
Maks. pr.:47.10 km/h
Temperatura:15.0
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Jesienne Beskidy

Niedziela, 3 listopada 2013 · dodano: 03.11.2013 | Komentarze 4

Ruda Sl - Katowice(Centrum PKP) - Zwardoń - Laliki - Kiczora - Sól - Rycerka Dolna - Rajcza - Ujsoły - Rajcza - Milówka - Cisiec - Węgierska Górka - Przybędza - Radziechowy - Wieprz - Żywiec - Łodygowice - Wilkowice - Mikuszowice - Bielsko Biała - Jaworze - Międzyrzecze Górne - Ligota - Zabrzeg (PKP) - Katowice (Piotrowice - Ligota - Panewniki) - Ruda Sląska


Pierwszy wolny dzień od przeszło miesiąca, więc postanowiłem ruszyć gdzieś w góry - padło na okolice Żywca.
Jako ze na niedziele zapowiadali opady deszczu, to postanowiłem wyjechać o godz. 24.00 niestety mimo że byłem spakowany i przygotowany do wyjścia osnułem i obudziłem się ok 4 nad ranem, nie tracąc czasu sprawdziłem o której odjeżdża najbliższy pociąg do Żywca - okazało się ze o 6.55, wiec spokojnie zjadłem śniadanie i udałem się do Centrum Katowic.
Kupiłem bilet i udałem się na peron aby teleportować się do Zwardonia - no może za mocno powiedziane ze teleportowałem się, bo pociąg wlókł się niemożliwie i na miejscu byłem ok 10.
Pogoda nie najgorsza. tylko gdzieś tam nad Słowacją było widać ciemne chmury, dało mi to do myślenia i długo nie czekając ruszyłem w drogę. Przez Laliki, Sól do Rajczy następnie do gminy Ujsoły z stamtąd z powrotem do Rajczy, dalej prze Milówkę i Cisiec do Węgierskiej Górki, gdzie przystanąłem na dłużej w celu odwiedzenia tamtejszych Bunkrów, szybko jednak musiałem uciekać bo ciemne chmury zaczęły gromadzić się już nad głową ale w przyszłym roku na pewno wrócę te rejony. Jako następny cel mojej wycieczki obrałem Żywiec, gdzie chciałem odwiedzić Muzeum Piwowarstwa w celu podbicia książeczek. Pod samym muzeum zrobiłem sobie przerwę na śniadanko było ok 12.30 a ciemno jak koło 17-18 no ale pochwaliłem się żonce ze nie pada deszcz :) Ale wystarczyło tylko żebym ruszył w dalszą drogę a z nieba luną strumień wody na moją głowę, postanowiłem zakończyć podróż i do domu udać się pociągiem... ale najbliższy jechał dopiero za 2 godzinki. No trochę za długo czekania... buty mokre i tak więc jadę dalej do Bielska przynajmniej za bilet zapłacę trochę mniej, w deszczu docieram do dworca PKP po czym okazuje się ze tak goniłem ze i tak trzeba czekać 1,5 godziny. Jakby trzeba było czekać 20 minut to bym poczekał a tak ruszyłem dalej. Udało się dojechać do Zabrzegu gdzie wstąpiłem an stację sprawdzić pociągi i okazało się ze za 7 minut jedzie, zdarzyłem przebrać kurtkę i już nadjeżdżał. Wycieczka możliwie ze ostatnia taka dłuższa w tym roku, chciałbym jeszcze jedną setkę zrobić, ale to czas pokaże.

Wycieczkę można uznać za udana mimo, początkowych problemów ze startem i późniejszych z deszczem, wpadło 5 nowych gmin które już od dłuższego czasu chciałem odwiedzić. I po raz kolejny mogę pochwalić spodnie przeciwdeszczowe z Decathlonu dzięki którym przez 60 km jazdy w dosyć mocnym deszczu miałem suchy tyłek, trochę gorzej wypadła kurtka ale nie było najgorzej. Natomiast z butów i rękawiczek wycisnęło by się z 5 l wody :)

Tu komentarz jest zbędny © man222


Tutaj już trochę lepiej © man222



Wyczuwam słowaków © man222


Takie zjazdy to ja lubie © man222



Dojazd do centrum Rajczy © man222


Witojcie w Ujsołach © man222


Dzisiejsze okolice obfitowały w drewniane domki © man222


Węgierska Górka - cel dzisiejszego wyjazdu © man222


Wyrwy w bunkrze po ostrzale przez Niemców © man222


Bunkier "Waligóra" © man222


Pozostałości po ostrzale © man222


Bunkier Wędrowiec, przekształcony w muzeum © man222


Droga Krajowa 69, do Żywca pusta i równa © man222


Pod Browarem © man222


Teatr Polski w Bielsku © man222


Od Żywca do Zabrzega ciągle w deszczu pomiędzy autami © man222


Dane wyjazdu:
253.26 km 7.00 km teren
11:39 h 21.74 km/h:
Maks. pr.:62.30 km/h
Temperatura:18.0
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Śląska Złota Jesień

Środa, 9 października 2013 · dodano: 09.10.2013 | Komentarze 5

Szybki wyjazd, szybko zaplanowany głównym celem był wypad w Beskidy zobaczyć Sląską Złotą Jesień, przy okazji chciałem zaliczyć Gminy w okolicy Węgierskiej Górki, lecz na planach tylko się skończyło.
Z domu wyjechałem dosyć późno bo po 8 i już wiedziałem ze będę wracał po ciemku, trasa biegła przez Mikołów, Pszczynę, Bielsko, Lipową, Szczyrk, Wisłę, Żory, Katowice chciałem jeszcze dokręcić do 300 ale jutro wcześnie trzeba jechać na szkolenie BHP wiec postanowiłem odpuścić a na domiar złego przez połowę trasy na pierniczało kolano. Szkoda bo plany przed sezonowe na ten rok praktycznie w 100% są niewykonane.

Aleja dębowa na granicy Pszczyny © man222


Pszczyna to jedno z najbardziej przyjaznych rowerzystom miast © man222


Złota Śląska Jesień w Parku Pszczyńskim © man222


Pszczyński Park © man222


W Parku © man222


Podjazd na przeł. Salmopolską © man222


Na przełęczy © man222


Dane wyjazdu:
152.23 km 0.00 km teren
07:40 h 19.86 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Centralna Polska Dzień 2

Niedziela, 22 września 2013 · dodano: 26.09.2013 | Komentarze 2

Nasze miejsca noclegowe © man222


Noc przespana spokojnie, no może poza hałasem z pobliskiej drogi krajowej, w wypukłością na środku namiotu która akurat uwierała mnie w dolną część pleców ale udało się wyspać nawet te 10 stopni C na zewnątrz nie dało się odczuć. Zanim wstaliśmy i spakowaliśmy ekwipunek była godzina 10, postanowiliśmy jeszcze wrócić do Opatówka poszukać jakiegoś ryneczku, lecz poza zabytkowa bramą do nieistniejącego pałacu nic nie znaleźliśmy.


Następnie jedziemy już prosto do Kalisza, gdzie na wlocie do miasta spostrzegamy kierunkowskaz na Kaliski Gród Piastowski, postanawiam odwiedzić to miejsce chociaż wyobrażam sobie to jako kopiec usypany z ziemi... Rzeczywistość jest całkiem inna albowiem odnajdujemy duży ogrodzony skansen w którym mieści się Rezerwat Archeologiczny, niestety z braku czasu nie kupujemy biletów i nie zwiedzamy ośrodka. Pod brama robimy małą przerwę na śniadanko.

W pełni obładowany, brakuje tylko mnie © man222


Dalej udajemy się w okolice rynku, gdzie uzupełniamy zapasy w cukierni ze względu na goniący czas nie zatrzymujemy się na dłuższej tylko obieramy kierunek na Uniejów, gdzie mieści się zamek oraz termalne źródła. Na miejscu widzimy naprawdę turystyczną gminę, która robi dużo aby przyciągnąć turystów lecz dalej goni nas czas bo istnieje możliwość ze Daniel nie zdąży na ostatni pociąg do Warszawy a jutro na rano do pracy, ja natomiast biorę to na spokojnie ponieważ w poniedziałek mam wolne i biorę pod uwagę powrót rowerem. W końcu postanawiamy dotrzeć do Łęczycy gdzie znajduje się najbliższy dworzec PKP, i tam naradzić co dalej robimy. Na miejscu obaj postanawiamy pojechać do Kutna skąd jedzie bezpośredni na Warszawę. Oczywiście i w Łęczycy i w Kutnie pociągi przyjeżdżają spóźnione co znacznie komplikuje moje plany powrotu, ponieważ pociąg z Kutna wjeżdża na stację Warszawa Wschodnia o tej samej godzinie o której odjeżdża ostatni pociąg do Katowic - "Karkonosze".
Szczęście dopomogło i gdy tylko wsiadłem do pociągu ten odjechał...
Podróż minęła spokojnie, na ziemi w przedziale rowerowym, w Koluszkach dosiada się tez jakiś koleś i pakuje do tego przedziału, tylko że bez roweru, trzeba było być czujnym resztę czasu.

Wyjazd można zaliczyć do udanych tylko szkoda że czas gonił, bo pojeździło by się więcej, na następny taki wyjazd trzeba niestety poczekać do przyszłego roku, bo w tym pogoda już nieodpowiednia i urlopu brak... Dzięki Daniel jeszcze raz za towarzystwo.

Dojeżdżamy do Kalisza © man222


Skansen w Kaliszu © man222


W Kaliszu na moście © man222


Wściekły bydlak © man222


Latarnie © man222


Ratusz i rynek w Kaliszu © man222


Mijała nas Borussia © man222


Nowe województwo do kolekcji © man222


Wiejskie klimaty, w takich domach dalej się mieszka, na śląsku to można spotkać takie tylko w skansenie © man222


Moja tajna broń na długie dystanse - zabija głód © man222


Wiejska symbioza © man222


Dane wyjazdu:
184.85 km 0.00 km teren
09:15 h 19.98 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Centralna Polska Dzień 1

Sobota, 21 września 2013 · dodano: 23.09.2013 | Komentarze 3

Gdyby kiedyś ktoś by mi powiedział ze pod koniec września pojadę gdzieś w Polskę i będę spał w parku pod namiotem to bym go wyśmiał a jednak teraz wiem żeby nigdy nie mówić nigdy.

Ale zaczynając od początku warto podkreślić kilka dużych szczegółów bez których ten wyjazd by nie wyszedł. Albowiem na pewno bym nie pojechał gdyby nie Daniel który zaproponował mi ten szalony i spontaniczny wyjazd, na pewno też bym nie ruszył gdyby nie Łukasz i Karol, którzy bezinteresownie pożyczyli mi sakwy, bo na pewno z moją sakwą za daleko bym nie zajechał a na pewno już bym się nie zmieścił z bagażem.

Że Daniel mieszka w Warszawie a ja na śląsku, umówiliśmy się w Piotrkowie Trybunalskim, do którego musieliśmy dojechać PKP, przeważnie staram się unikać tej instytucji, ale tym razem nie było wyjścia. Od samego początku były różne problemy zaczynając od tego ze internet pokazywał inna godzinę odjazdu pociągu, inna godzinę miałem na bilecie, a całkiem o innej przyjechał pociąg i tylko dzięki szczęściu zdążyłem na ten pociąg.

Proste drogi i wokół same pola, takie mieliśmy krajobrazy © man222


Po trzech godzinach jazdy melduje się w Piotrkowie na miejscu czeka już Daniel, który przyjechał kilkanaście minut prędzej, po chwili udajemy się na rynek napić się coś ciepłego, po czym udajemy się do informacji Turystycznej po mapę okolicy, następnie przez godzinkę szukamy wylotówki z miasta, po małym błądzeniu i nadrobieniu 15 km odnajdujemy DK 12 w stronę Sieradza.

Lokalny sprinter, miał facet powera © man222


Ale my zamiast jechać krajówką postanawiamy jechać wiochami i tak pomiędzy polami, lasami, wioskami większymi i mniejszymi dojeżdżamy do Zduńskiej Woli gdzie po posileniu się zapiekankami i uzupełnieniu płynów udajemy się dalej do Sieradza. Po drodze mijamy Czechy:)

Dobra zapiekanka za 2,50 © man222


Czechy w Polsce :) © man222


Sieradz © man222


Gdy dojeżdżamy do Sieradza jest już ciemno, przemykamy obok wiezienia i docieramy do całkiem klimatycznego rynku, gdzie oczywiście robimy przerwę na jedzonko i zrobienie kilku fotek, po naradzie postanawiamy jechać dalej aby maksymalnie zbliżyć się do Kalisza. Udaje się nam przejechać ok 40 km i zaczęliśmy szukać miejsca na nocleg w okolicach Opatówka. Po dłuższej chwili udaje się znaleźć miejsce na pograniczu Parku miejskiego i jakiegoś pola. Ok 23.30 namioty mamy już rozłożone i każdy idzie spać.

Rynek w Sieradzu © man222


Dane wyjazdu:
2.00 km 0.00 km teren
00:06 h 20.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Nabijanie km

Piątek, 20 września 2013 · dodano: 20.09.2013 | Komentarze 2

Wszyscy nabijają km.... a ja jadę sobie pooglądać Polskę :) wracam za niedługo. Pozdrawiam
Kategoria Planowane wypady


Dane wyjazdu:
100.05 km 2.00 km teren
04:43 h 21.21 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
Temperatura:23.0
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Brenna i Równica

Piątek, 6 września 2013 · dodano: 06.09.2013 | Komentarze 3

Co nie udało się we wtorek , dziś zostało wykonane :)
Od razu o nocnej zmianie o 6.00 obieram kierunek Halemba, dalej Orzesze i wyskakuje na DK 81 popularną Wiślankę, ruch z rana znikomy więc jadę sobie jak król niemal cała droga moja :). Jazda dosyć ciężka i mozolna bo w pracy był niezły natłok roboty, zresztą rzez całą noc chodziły mi o głowie myśli: jechać - nie jechać - jechać - nie jechać.... i tak w koło od 22 do 6.00. Jednak udało się przezwyciężyć niechęć.

Początkowo postanawiam zaliczyć brakującą gminne powiatu cieszyńskiego - Brenna poza dziurawymi drogami, niczym więcej gmina mnie nie zaskoczyła, wiec szybko obieram kierunek na Ustroń a dokładnie górę Równicę na którą to prowadzi niemal na sam szczyt droga najpierw brukowana potem asfaltowa, z podjazdem niema większych problemów sunę powoli swoim tempem.
Na szczycie nie zabawiłem zbyt długo bo zona dzwoniła ze wybiera się do Ustronia samochodem, wiec na górze mała seria zdjęć i ekstremalny zjazd w dół, gdzie na końcu brukowanej drogi spotykam żonę z synkiem. Postanawiam zahaczyć jeszcze o Wisłę ale to już z rodzinką i samochodem, a rower ląduje w bagażniku.

Kolejna gminna zaliczona © man222


Ta nawierzchnia dała mi popalić, podczas zjazdu © man222


Widoki były warte tego wysiłku © man222


Jeszcze na górze © man222


Dane wyjazdu:
57.28 km 10.00 km teren
02:36 h 22.03 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Błądzenie we mgle

Środa, 4 września 2013 · dodano: 04.09.2013 | Komentarze 3

Plany były ambitne a wyszło jak zawsze :)
Miałem zdobyć Równice, miałem zaliczyć brakującą gminę Brenne i wszystko szło właściwie tak jak zaplanowałem. Wyjechałem zaraz po pracy, po nocce, miałem gonić "Franek810" który też wyjechał o 6 tylko że z Mikołowa, miałem do niego 13 km straty, wiec postanowiłem zadzwonić i upewnić się gdzie aktualnie się znajduje i czy w ogóle wyjechał, niestety nie odebrał - z pewnością nie usłyszał dzwonka a ja nie byłem pewien czy w ogóle wyjechał. Mina mi zbladła, wszystkie chęci odeszły, forma zanikła i nawet wydawało mi się że pogoda się pogorszyła :) bo nie uśmiechało mi się po nieprzespanej nocce samemu rąbać 200 km.

Pociągnąłem jeszcze kawałek z Mikołowa przez Łaziska i Gostyń do Orzesza tam postanowiłem się wycofać. Powodów aby zawrócić było kilka m.in. nie sprzyjająca pogoda: panowały mocne mgły które osiadały na ubraniach i ciele do tego stopnia ze z włosów kapała mi woda, a ubrania były całe mokre.
Na domiar złego rozładował mi się telefon i to przechyliło szalę na powrót, bo nie miałbym kontaktu ani z Frankiem ani z Żoną ani nikim innym w razie W.


Najgorsze spotkało mnie w domu, gdy włączyłem telefon do ładowarki. Patrzę a tam SMS o Franka, w którym pisze mi ze jest w Ochabach... czyli w momencie gdy ja zawracałem on musiał być kawałeczek przede mną... Trudno, trzeba się psychicznie przygotować i ta trasę teraz samemu przemierzyć.


Mgły w okolicach kopalni piasku © man222


Nawet zwierzyna nie była zadowolona z tej pogody © man222
Kategoria Planowane wypady


Dane wyjazdu:
65.21 km 0.00 km teren
02:51 h 22.88 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:25.0
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Skromna Niedziela...

Niedziela, 25 sierpnia 2013 · dodano: 25.08.2013 | Komentarze 2

Miał być pokaźny dystans i kilka nowych gmin, obrałem kierunek Dąbrowa Górnicza a dalej się okaże. Przez Świętochłowice, Chorzów, Siemianowice, Czeladź, Będzin docieram do Dąbrowy Górniczej w której obieram kierunek... Katowice jakoś nie miałem ochoty na pedałowanie. postanowiłem ze resztę dnia spędzę z Żoną i Synem, zamiast bez celu kręcić się po Zagłębiu. W drodze powrotnej przejeżdżam przez Dolinkę Trzech Stawów, gdzie odbywają się jakieś koncerty i wszystko jest ogrodzone, pozostaje mi przeciskać się przez Las, dalej kieruję się na Ochojec gdzie urywam linkę z tylnej przerzutki i pozostaje mi jazda na największym przełożeniu ale przynajmniej prędkość utrzymywała się na wysokim poziomie:)

Pod zamkiem w Będzinie © man222


Zamek w Będzinie © man222


Wieża ciśnień gdzieś w Katowicach © man222


Dane wyjazdu:
266.24 km 10.00 km teren
11:50 h 22.50 km/h:
Maks. pr.:50.10 km/h
Temperatura:30.2
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Ruda Śląska - Opole - Lubliniec - Ruda Śląska

Niedziela, 11 sierpnia 2013 · dodano: 12.08.2013 | Komentarze 4

W ostatnim tygodniu jechałem na wschód do Krakowa tym razem wybrałem się na zachód, do miasta które to już dawno temu chciałem odwiedzić, do Opola. Głównym celem było odwiedzenie Opola a przy okazji chciałem pobić magiczną barierę 300 km, ale podobnie jak podczas wyjazdu do Krakowa nie udało się tego dokonać.

Nie chcąc popełnić błędu z Krakowa kiedy to jechałem z plecakiem, który mnie dodatkowo grzał w plecy, tak wiec tym razem założyłem bagażnik i sakwy.

Z domu wyjechałem parę minutek po 4 co dla mnie jest idealną godziną na start, bo w ciemności przejeżdżam rejony najbliższe a rozjaśnia się dopiero podczas wyjazdu a aglomeracji. Na 4.30 umówiłem się z Wojtkiem na stacji Orlen na Wygodzie, mówił ze będzie na 90% i jednak się nie doczekałem. W dalszą drogę pojechałem sam...

Do Opola trasa Biegła przez Gliwice, Pyskowice, Toszek, Strzelce Opolskie i dalej przez wioski do samego Opola, W Opolu melduję się po 4 godzinach jazdy, na miejscu kilka rundek po mieście, głównie w poszukiwaniu KFC, którego i tak nie znalazłem. Po godzinie zaczynam szukać wyjazdu z miasta i po chwili znajduję drogę wylotową na Częstochowę, w telefonie włączam jeszcze audiobooka "Przygody Tomka Sawyera" i ruszam w drogę powrotną przez Ozimek, Dobrodzień, Lubliniec, Kokotek, Tworóg, Tarnowskie Góry, Bytom do Rudy Śląskiej.

Podczas wycieczki zrobiłem pętle o długości 224 km i dodatkowo pojechałem do Borowej Wsi na lody, ale kolejka ok 100 osób skutecznie mnie zwiodła z tego pomysłu, postanowiłem pojechać na rynek do Mikołowa i tam znaleźć jakąś lodziarnię. Na miejscu oczywiście znajduję lodziarnię ale robią tylko włoskie lody, nie przepadam za nimi ale po takiej trasie lodzik się należy wiec kupuję, siadam na ławce i się delektuję :). Dalej ruszam przez Las w stronę Ligoty i przez Panewniki udaję się do domu.

Na starcie 9 stopni © man222


Wschód słońca - Pyskowice © man222


Województwo Opolskie © man222
Kategoria Planowane wypady


Dane wyjazdu:
252.80 km 5.00 km teren
11:15 h 22.47 km/h:
Maks. pr.:60.10 km/h
Temperatura:37.0
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Ruda Śląska-Kraków-Ruda Śląska

Sobota, 3 sierpnia 2013 · dodano: 03.08.2013 | Komentarze 2

Wycieczka zaplanowana w celu pobicia bariery 300 km które to obiecałem pokonać w tym roku :) Tak wiec nie pisałem się do pracy, budzik ustawiłem na 3, aby już o wyjechać by w miarę możliwości ominąć upał, co i tak nie do końca się udało.

Wystartowałem o 4 na dworze jeszcze ciemno, rozjaśniało się dopiero w Tychach, całą trasę przebyłem DK 44, chociaż planowałem jechać drogą wojewódzką 780, lecz trochę się pogubiłem nadrobiłem z 12 km a do zamierzonej drogi i tak nie dotarłem.

W Krakowie na wałach © man222


W Krakowie melduję się parę minut po 10, najpierw zaliczam Łagiewniki, potem biorę się za szukanie rynku i Wawelu. Staram się szybko uwinąć lecz odbywający się dziś ostatni etap TdP, sparaliżował centrum, na rynku odgrodzona została pętla po której oczywiście się przejechałem. Z wyjazdem z miasta był mały problem ale po dłuższym czasie się udało. Miałem wracać Olkusz i wstąpić do Dąbrowy na Raj na Orientacje, ale jakimś cudem znalazłem się przy lotnisku Balice, i dalszą drogę pokonywałem przez Wioski i wioseczki.

Ogólnie droga powrotna przebiegała w ekstremalnych warunkach, termometr miejscami pokazywał 37 stopni - choć pewnie było więcej, dlatego co 30 minut robiłem przerwy na nawodnienie się. Całkowicie nawodniłem się wracając do domu i wypijając 1,5l Piwa KELT z Słowacji.

Wracając do domu, w Bieruniu spotkałem Odblaskowego Anioła, zamieniliśmy kilka zdań i rozjechaliśmy się w swoje kierunki, ja na Rudę a Maciek do Bielska.

Magicznej liczby 300 znów się nie udało przejechać choć były jeszcze chęci i siły ale poza rowerem są tez inne obowiązki. A kolejna okazja przejechać 300 km będzie już za tydzień w niedziele, kiedy to będę chciał wybrać się do Opola.

Dziś zaliczone 11 Gmin.
Wymagające podjazdy © man222


Krakowskie drogi © man222


Zakochani rowerzyści © man222