Zlot Rowerowy, strona 1 | wloczykij.bikestats.pl Podróże duże i małe...

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wloczykij z wioski Ruda Ślaska. Mam przejechane tylko59343.35 kilometrów w tym 5910.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.43 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl Zalicz Gmine OPENCACHING Opencaching PL - Statystyka dla man222 Moje Plany... - Warszawa - Annaberg nocą - Wrocław - Nad Bałtyk

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wloczykij.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Zlot Rowerowy

Dystans całkowity:405.20 km (w terenie 7.00 km; 1.73%)
Czas w ruchu:19:30
Średnia prędkość:20.78 km/h
Maksymalna prędkość:58.76 km/h
Suma podjazdów:3148 m
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:135.07 km i 6h 30m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
223.99 km 7.00 km teren
10:11 h 22.00 km/h:
Maks. pr.:47.09 km/h
Temperatura:16.0
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy:1191 m
Kalorie: kcal

Zlot dzień 3 - Powrót: Pokrzywna - Ruda Sląska

Niedziela, 18 maja 2014 · dodano: 20.05.2014 | Komentarze 5

ZLOT PODROZEROWEROWE.INFO w Pokrzywnej 16-18.05.2014

No i nadszedł ten dzień gdy każdy wyrusza w swoja stronę

Noc przebiegła nadzwyczajnie spokojnie zasnąłem od razu nawet chrapanie czy pakowanie się innych mi nie przeszkadzało, wstałem o 7 i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to słońce za oknem -  nie widziałem go przeszło tydzień. Zanim zjadłem śniadanie wyszedłem jeszcze na dwór sprawdzić stan asfaltów, suche to one nie były ale już nie płynęła nimi rzeka wody - tak jak to było dzień prędzej.
Powoli zaczynam się zbierać  a w między czasie zjadam na śniadanko wczorajszą kiełbaskę upieczona na ognisku i do ostatniego momentu kombinuję jakby tu wracać, bo pierwotnie miałem wracać z Karolem i grupa Krakowską najkrótszą droga na Śląsk, czyli tak jak dojechaliśmy do Pokrzywnej, jako że tą trasę znałem doskonale i jest ona dla mnie bardzo nudna i męcząca, postanowiłem jechać z Pawłem (Tytan) z Warszawy w stronę Częstochowy razem docieramy do Mosznej, gdzie chcę zwiedzić park przy zamku, ale za wstęp wołają sobie 6 zł - No bez przesady i robię kilka fotek za płotu, pod zamkiem postanawiamy się rozstać Paweł jedzie zobaczyć Opole a ja postanawiam przez Zdzieszowice wjechać na Górę św. Anny. Sam przejeżdżam max 10-15 km i przed Krapkowicami zauważam dwóch kolarzy z sakwami, długo nie czekając postanawiam ich dogonić okazuje się ze to Globalbus i  wallace którzy jadą na Katowice zbierając trochę gmin po drodze, razem z nimi dojeżdżam do Rybnika gdzie dołącza się kolega Krzysiek i wspólnie już kontynuujemy trasę do Chorzowa gdzie odprowadzamy kolegów spod Warszawy. Oni pojechali na nocleg niedaleko Świerklańca a my przez Katowice i dolinkę 3 stawów do domu, gdzie melduję się ok godz 22 .

4 nowe gminy

Ostatnie przygotowania do powrotów
Ostatnie przygotowania do powrotów © włóczykij

Tytan na wylotówce z Prudnika
Tytan na wylotówce z Prudnika © włóczykij

Zamek w Mosznej
Zamek w Mosznej © włóczykij

Właśnie przejeżdżamy przez zamknięty most na Odrze
Właśnie przejeżdżamy przez zamknięty most na Odrze © włóczykij

Nie ma to jak podręczne zapasy w torbie na kierownicy :)
Nie ma to jak podręczne zapasy w torbie na kierownicy :) © włóczykij


A tutaj nie pełny zarys trasy powrotnej:



Kategoria Zlot Rowerowy


Dane wyjazdu:
92.76 km 0.00 km teren
04:46 h 19.46 km/h:
Maks. pr.:58.76 km/h
Temperatura:6.0
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy:1957 m
Kalorie: kcal

Zlot dzień 2 - Na pradziada

Sobota, 17 maja 2014 · dodano: 19.05.2014 | Komentarze 3

ZLOT PODROZEROWEROWE.INFO w Pokrzywnej 16-18.05.2014

Pokrzywna - Zlote Hory -Pradziad
Noc na podłodze przebiegła spokojnie tylko trochę ciężko było zasnąć, albo było za ciepło albo ktoś głośno chrapał w końcu o 1 zasnąłem a o 7 już byłem wyspany. Poranna toaleta, śniadanko trochę rozmów przygotowanie rowera i ok 10 startujemy w stronę Czech. Deszcz ciągle pada, ale już nie tak mocno jak wczoraj i wiatr tak jakby osłabł, razem z nami ruszyło tylko 20 osób, nie wszystkim uśmiechało się drugi dzień z rzędu moknąć. Jedzie się nawet przyjemnie nikt nie narzuca dużego tępa, miejscami nawet jedziemy po suchym asfalcie,  Co chwile podjazd albo zjazd ale cały czas pniemy się w górę, główny podjazd zaczyna się w Karlovej Studánce - jest to miejscowość uzdrowiskowa w paśmie górskim Jesioniki, dawna osada górnicza, w której wydobywano rudy żelaza. Miejscowość położona jest na Śląsku Czeskim, na wysokości 800 m n.p.m.

Główna grupa przygotowana na podbicie Pradziada
Główna grupa przygotowana na podbicie Pradziada © włóczykij

Podjazd na jedna z przełęczy
Podjazd na jedna z przełęczy © włóczykij

Czasami jakiś ładny kadr wpadnie
Czasami jakiś ładny kadr wpadnie © włóczykij

Karlova Studánca
Karlova Studánca © włóczykij

No to zaczynamy zabawę
No to zaczynamy zabawę © włóczykij

Teraz pniemy się w górę przez 6 km ze stałym nachyleniem 12% a na ostatnich 3 km 12-14 im wyżej tym bardziej pada, temperatura tylko spada a chmury zasłaniają wszystko, teraz już każdy jedzie swoim tempem. Ja też najpierw gonie do przodu by zatrzymać się i porobić zdjęcia współtowarzyszom, ci mnie wyprzedzają a ja znowu ich i tak w kółko. 

Wilk sunie w górę
Wilk sunie w górę © włóczykij

Widoczność na szczycie
Widoczność na szczycie © man222

Na szczycie nie widać nic, absolutnie nic... no możne poza budyniem który ma mieć ogromną antenę której nie widać. W budynku miesci się hotel oraz restauracja, wszyscy jak jeden mąż wbijają do środka, cześć ludzi zamawia jedzenie w restauracji, reszta konsumuje swoje jedzenie. Po dłuższej pauzie gdy już wszyscy ochłonęli, powoli zaczęliśmy się zbierać i przygotowywać do zjazdu, zjazdu ekstremalnego bo ciągle padał deszcz a nawet deszcz ze śniegiem, temperatura oscylowała w granicach 0 stopni bo miejscami leżał śnieg. Grube zimowe rękawiczki z polaru spisały się idealnie, opaska na uszy także okazała się niezastąpiona, dwie pary spodni i dwie kurtki i zjazd można by uznać za przyjemny, ale wystarczyło na chwilę puścić klamki hamulcowe aby rower rozpędził się do 50km/h
Efektem takiego hamowania były starte klocki po 4 zakrętach wiec na dalszy zjazd został tylko przedni hamulec. Jakoś udaję się bezpiecznie dotrzeć na dolny parking, tam dowiaduję się ze duża część naszej ekipy wraca minibusem, ja mimo takiej propozycji postanawiam wracać na rowerze, doganiam kogoś na rowerze i okazuje się ze także wraca na rowerze i tak we dwóch suniemy razem do Pokrzywnej, po drodze zgarniamy jeszcze Marka który zabłądził i w 3 docieramy do Polski, w Polsce wstępuję jeszcze do wiejskiego sklepiku kupuję piwko i trochę prowiantu. W schronisku meldujemy się kilka minut po 17.

Podczas powrotu... wody nam pod dostatkiem
Podczas powrotu... wody nam pod dostatkiem © man222

Wieczorem deszcze ustają, ktoś rozpala ognisko, które płonie podobno do 4 nad ranem, ja odpuszczam ok 1.30 idę spać bo mam ambitne plany na poniedziałek :)


Dane wyjazdu:
88.45 km 0.00 km teren
04:33 h 19.44 km/h:
Maks. pr.:51.20 km/h
Temperatura:13.0
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Zlot dzień 1 - Dojazd do Pokrzywnej

Piątek, 16 maja 2014 · dodano: 16.05.2014 | Komentarze 1

ZLOT PODROZEROWEROWE.INFO  w Pokrzywnej 16-18.05.2014

Swój wyjazd na zlot planowałem już od tamtego roku gdy zlot odbywał się w miejscowości Łękuk Mały na mazurach, niestety wtedy nie było mi dane wtedy tam jechać, ale za to w tym roku tak się złożyło że zlot odbywał się w miejscowości Pokrzywna w górach Opawskich to zaledwie 120 km od Rudy Sląskiej.

Jako że zlot zaczynał się w piątek a na sobotę rano była planowana pierwsza wycieczka trzeba było w pracy wziąć urlop, bo akurat miałem nocki i kończyłbym pracę w sobotę o 5,45.
Urlop załatwiony to  można się pakować ubrania rowerowe i na zmianę ale ze wskazaniem na deszczowa pogodę, podstawa to spodnie przeciw deszczowe oraz  peleryna  ( bo obie kurtki straciły  już swoje właściwości i nie chronią już przed deszczem), dwie pary butów w tym jedne zimowe a drugie adidasy, zabieram tez mały zapas jedzonka w tym min. kabanosy, paczkę parówek, wekę, bułeczki śniadaniowe,trzy banany, wafle ryżowe z sola i wafle z czekoladą, dwie kiełbaski, kilka batonów i dwie konserwy jak się później okazuję jedzenia starcza mi w sam raz.
Ze  sprzętu zabieram dwa aparaty, tablet (aby na bieżąco monitorować pogodę i wyniki ekstraklasy:)) i telefon komórkowy wraz z ładowarką.
Ze sprzętu turystycznego biorę namiot 3000mm, śpiwór wersja super letnia ( w porównaniu do innych) i karimatę, kuchenki nie ruszam bo miejsca by brakło.
Zapominałem jedynie notesu i dłogopisa oraz książeczki KOT bo wpadło by kilka pieczątek.

Rower przygotowany do wyjazdu, brak przedniej torby
Rower przygotowany do wyjazdu, brak przedniej torby © włóczykij


Wyjazd zaplanowałem na Piątek rano zaraz po czwartkowej nocce, początkowo miałem jechać z Karolem "Boney" Wernerem - rudzkim globtroterem który w tamtym roku wrócił z Turcji, Iranu i Iraku po których to śmigał na rowerze, niestety mający padać deszcz przez cały weekend skutecznie go odstraszył, co zresztą rozumiem bo zdrowie jest najważniejsze :). zacząłem szukać osoby która może pojedzie ze Sląska lub przez Śląska będzie przejeżdżać, na forum znalazłem innego Karola mieszka w Mikołowie i również z niego niezły podróżnik, gdyż co roku wyjeżdża za granicę... w tym roku do Albanii. zgadujemy się umawiamy na 10.30 w Mikołowie na dworcu PKP jeśli nie padało by jechaliśmy by rowerami, a że od rana padało zdecydowaliśmy się dojechać do Raciborza pociągiem a dalej 80km już na rowerach i było to chyba najbardziej ekstremalne 80 km w moim życiu, w bardzo mocnym, bocznym wietrze momentami prosto w twarz i w ciągle padającym deszczu a na domiar złego po dziurawej, wąskiej drodze ze sznurkiem samochodów w tym Tirów. Ale z tej jazdy wywnioskować mogę że niema pogody w której nie dało by się jeździć na rowerze, wystarczą chęci i odpowiednie ubranie. 

Karol na wylotówce z Raciborza
Karol na wylotówce z Raciborza © włóczykij

Na miejsce dojeżdżamy bez żadnych problemów i bez błądzenia i chociaż Pokrzywna leży między górami, my tych gór nie widzieliśmy taka była pogoda super :) Na miejscu już kilkadziesiąt osób i kilka rozłożonych namiotów, na trawie nasiąkniętej jak gąbka -  szczerze to nie uśmiechało mi się spać dziś w namiocie, ale gdy zgłaszamy nasz przyjazd, organizator "średni" oznajmia ze kto chce może spać w schronisku na podłodze. Szybko z Karolem zajmujemy miejsce na świetlicy, a po kilku minutach zaczyna już brakować miejsca i śpiwór leży przy śpiworze, ja za to jestem bardzo zadowolony bo mam miejsce przy grzejniku, na którym lądują buty i mokre rękawiczki. W miedzy czasie dojeżdża jeszcze kilkadziesiąt osób - ostatnie osoby ok godziny 23.00 dojeżdżają, łącznie jest nas ok 90. Ja w między czasie zjadam kolacyjkę wypijam piwko i kładę się spać, w końcu jutro wjazd na Pradziada w padającym deszczu.
.

4 nowe gminy

W Mikołowie na dworcu PKP
W Mikołowie na dworcu PKP © włóczykij

Już jesteśmy blisko
Już jesteśmy blisko © man222


Byle do przodu, byle do celu!!
Byle do przodu, byle do celu!! © włóczykij

Dobra miejscówka to podstawa
Dobra miejscówka to podstawa © włóczykij

Integracja twa
Integracja twa © man222