Mój Śląsk, strona 6 | wloczykij.bikestats.pl Podróże duże i małe...

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wloczykij z wioski Ruda Ślaska. Mam przejechane tylko59954.12 kilometrów w tym 5910.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl Zalicz Gmine OPENCACHING Opencaching PL - Statystyka dla man222 Moje Plany... - Warszawa - Annaberg nocą - Wrocław - Nad Bałtyk

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wloczykij.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Mój Śląsk

Dystans całkowity:4989.03 km (w terenie 780.00 km; 15.63%)
Czas w ruchu:249:07
Średnia prędkość:20.03 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Suma podjazdów:1609 m
Suma kalorii:9421 kcal
Liczba aktywności:78
Średnio na aktywność:63.96 km i 3h 11m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
11.60 km 0.00 km teren
00:35 h 19.89 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:23.0
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Świętochłowice, Chorzów

Wtorek, 30 lipca 2013 · dodano: 30.07.2013 | Komentarze 1

W końcu udało się wyjechać na Meridzie, bo ciągle szosa i szosa... jeszcze bym zapomniał jak się jeździ na szerokich oponach :D A w weekend jesli pogoda pozwoli zapowiada się mała wycieczka...
Dziś wybrałem się natomiast w rejony w które staram sie się nie zapuszczać na rowerze tym bardziej samemu :) Ale znalazłem kilka ciekawych miejsc które mnie bardzo zaskoczyły...

Balkony są namalowane © man222


Świętochłowice © man222


Staw między Świonami i Chorzowem © man222
Kategoria Mój Śląsk


Dane wyjazdu:
56.35 km 21.00 km teren
02:23 h 23.64 km/h:
Maks. pr.:56.20 km/h
Temperatura:26.0
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Leśnymi drogami

Środa, 15 maja 2013 · dodano: 15.05.2013 | Komentarze 4

Dziś miałem jeździć głownie po lasach aby poszukać nowych ścieżek i można powiedzieć ze w 50% procentach cel osiągnąłem, bowiem mało ruchliwymi ścieżkami i leśnymi duktami dojechałem do Czułowa w Tychach a potem już głownie szosami.
A jako iż o 19.30 przejeżdżałem przez Kostuchnę w Katowicach musiałem wstąpić po raz drugi w tym tygodniu na hałdę. Na szczycie posiedziałem z 30 minut, pstryknąłem małą sesje zdjęciową i udałem się szosami do Kochłowic aby zdążyć przed całkowitym zmierzchem .

Leśne dukty w Katowickich Lasach © man222


Papiernia w Czułowie © man222


Na szczycie hołdy © man222


Złapałem słonko © man222


Zachód Słońca © man222
Kategoria Mój Śląsk


Dane wyjazdu:
80.56 km 6.00 km teren
03:38 h 22.17 km/h:
Maks. pr.:53.40 km/h
Temperatura:20.0
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Hałda Kostuchna

Wtorek, 14 maja 2013 · dodano: 14.05.2013 | Komentarze 1

Wycieczka bardzo spontaniczna, bo o 13 dzwonie do Franek810 czy nie chciał by się przejechać do Kostuchny na tamtejszą hałdę, On momentalnie się zgadza i zgadujemy się na wieczór.
Pogoda przez cały dzień była idealna.... pojedyncze obłoki na niebie i praktycznie bez wiatru zapowiadały się piękne widoki i super zachód słońca... Spotkaliśmy się na Jamnie przed 18 i od razu ruszyliśmy przez Kamionkę, Zarzecze i Podlesie w stronę Kostuchny. Franek810 od początku podyktował szybkie tempo, w Podlesiu dochodzimy nawet 2-óch szosowców, a wszystkich innych rowerzystów zostawiamy w tyle. :)

Na miejscu jesteśmy grubo przed czasem słońce jeszcze wysoko, wiec o zachodzie możemy zapomnieć, robimy kilka zdjęć i uciekamy w dół, w strone domu.

Wracając postanowiliśmy odwiedzić jeszcze całkowicie inne rewiry a dokładnie Gierałtowice, Paniówki i Chudów, po małej pętelce roztajemy się w Paniowach i już sam pomykam na Kochłowice przez Halembę w pełnym oświetleniu.


Hołda Kostuchna © man222


Hołda Kostuchna © man222


Gierałtowice © man222


Dane wyjazdu:
154.63 km 10.00 km teren
08:14 h 18.78 km/h:
Maks. pr.:59.40 km/h
Temperatura:16.0
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rydułtowy - Hołda Szarlota

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · dodano: 14.04.2013 | Komentarze 5

Super wypad, w super pogodę, przy minimalnym ruchu, w doborowym towarzystwie, w nieznane rejony... - tak w skrócie można opisać dzisiejszy wypad, bo żeby opisać wszystko szczegółowo brakło by mi nocki :)

Wyjazd planowaliśmy z Franek810 już od dłuższego czasu a że pogoda zapowiadała się wyśmienita, postanowiliśmy odpuścić Wiosenny Zlot Kolarski w Kobiórze, chociaż mieliśmy plany tam też pojechać, niestety musieliśmy coś wybrać. I były to Rydułtowy.

Regaty na zalewie Rybnickim © man222


Do Rybnika całą niemal drogę jechaliśmy ze średnią ok 30 km/h, na miejscu na zalewem oglądaliśmy z odległego brzegu regaty żeglarskie, po małym posiłku ruszamy dalej przez błotna leśną drogę.

Leśne drogi pełne jeszcze błota.... © man222



Jadąc przez wioski i wioseczki mijamy kolejne ulice, bardzo gładkie z nowym? asfaltem jedzie się bardzo przyjemnie i pewnie, nie trzeba się martwić ze wpadnie się zaraz do jakiejś wyrwy, jak to jest w Rudzie Śląskiej czy w Mikołowie.
Nasz cel Hołda SZARLOTA widoczna jest z daleka a my z każdą minutą i każdym kilometrem zbliżamy się coraz bliżej, Gdy podjeżdżamy do podnóża Hałdy jesteśmy oszołomieni jej wielkością, wysokością. Po chwili namysłu postanawiamy zdobyć szczyt, lecz niestety nie na rowerach bo nachylenie jest tak duże ze ledwo dało się iść pieszo. Ze szczytu rozciągają się wspaniałe widoki lecz wiatr szaleje niesamowicie...

Po zejściu z hałdy udajemy się na któciutki odpoczynek i obieramy kierunek na Radlin, a dokładnie na Zabytkową Kopalnię IGNACY, która znajduje się na Szlaku Zabytków Techniki, niestety biuro jest zamknięte i kolejny już raz muszę obejść się smakiem. Zadowalamy się kilkoma zdjęciami i jedziemy dalej bo czas goni. Następnie przez Chwałowice, Gortatowice , Rowień dojeżdżamy do Żor gdzie uzupełniamy zapasy w jednym z marketów i dalej przez Suszec, Gostyń i Wyry docieramy do Mikołowa w którym się rozstajemy. Franek Jedzie do domu a ja przez dolinę Jamny i Panewniki dojeżdżam do Kochłowic. Ale jak się później okazało to nie był koniec dzisiejszego pedałowania. Zona postanowiła też dziś zemną pojeździć a że siły wróciły pojechaliśmy razem pokręcić po Kochłowicach zahaczając o Rybaczówkę i Przystań. A na zakończenie dnia mała pętelka przez Bykowinę i jakby nie pusty żołądek i ogromna ochota napicia się piwka, pokręciłbym jeszcze bo pogoda i chęci tylko mnie ciągły do tego :)

Na pewno dzisiejszy wypad na wielki plus, samemu na pewno takiej trasy nie chciało by mi się robić i dlatego bardzo chce podziękować "Frankowi" że się musiał zemną męczyć. :)

Dzisiaj zaliczone 4 nowe gminy :) i niestety nie udało sie zdobyć żadnej pieczątki.

Hałda w oddali to nasz dzisiejszy cel! © man222


Ile się dało to próbowaliśmy podjechać.... © man222


Jak nie dało się jechać to trzeba było pchać... © man222


Już na hołdzie.... © man222


Można by powiedzieć ze głową w chmurach... © man222


Bez mapy ani rusz! © man222


"Franek" główny nawigator wycieczki. © man222


Filmik ze szczytu ;)
&feature=youtu.be">Szarlota ze szczytu.

Relacja Franek810 z wyjazdu.
Relacja Franek810 z wyjazdu.

Dane wyjazdu:
151.29 km 2.00 km teren
07:24 h 20.44 km/h:
Maks. pr.:39.40 km/h
Temperatura:3.9
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Piątkowy wypad

Piątek, 5 kwietnia 2013 · dodano: 05.04.2013 | Komentarze 4

No i znowu wyszczał... bo tak to już jest gdy ma się 2 tygodnie urlopu i siedzi się w domu. Nawet żona nie chciała już patrzeć jak się męczę i pchała mnie na rower, a że pogoda była znośna (znośna pogoda to teraz dla mnie taka że nie pada śnieg, może wiać padać deszcz byle tylko śniegu nie było) postanowiłem się wybrać na jakiś dłuższy wyjazd. W planach był nawet wyjazd na 2 dni, nawet zgoda żonki była :) ale jednak forma po takiej przerwie od jazdy jeszcze nie jest taka jaką sobie bym życzył :) a może forma jest ino pogoda nie taka.

Rower na tle głazu na tle Chudowskiego Zamku © man222


W planach był wyjazd na Jurę, myślałem też nad Czechami aby kupić tą słynną Czeską Colę, przewijał się też wyjazd do Wisły lub Raciborza - opcji było multum ale postanowiłem dokończyć wyjazd z 17 marca gdy jechaliśmy topić Marzannę w Tworogu Małym a moja podróż zakończyła się w Żernicy.


Nieopodal tego kościoła w Żernicy rowaliłem koło w Szosie. © man222



Dziś miało być inaczej inny rower, szersze opony a w zapasie 2 dętki.

Z domu wyjechałem dosyć późno bo po 10 na drogach pełno Tirów wiec w razie "W" ubrałem kamizelkę, bo przecież trasa biegła tylko drogami bez pobocza a na dodatek bardzo ruchliwymi. Do Żernicy dojechałem bez problemów bo dobrze pamiętałem ostatnią wycieczkę z Andrzejami potem do Sośnicowic przez Smolnice. W każdej większej mieścinie robiłem przerwę na parę zdjęć oraz podbicie Książeczki KOT i Pielgrzyma.

Bociany już przyleciały a zima wciąż trzyma. © man222


W Sośnicowicach obrałem kierunek na Rudy, gdzie znajduje się Pocysterski Zespół Klasztorno-Pałacowy, tam po części zwiedziłem okolice wraz z parkiem a na więcej nie pozwolił mi śnieg, pot
em udałem się na Zabytkową Stację Kolei Wąskotorowej, tam oczywiście też sesja zdjęciowa i po zgarnięciu pieczątki udałem się dalej w stronę Rybnika.

W Rudach jest pięknie,a wiosną to chyba cudnie!!! © man222


Zabytkowa Stacja Kolei Wąskotorowej w Rudach © man222


Drogą wojewódzką 920 dojechałem do granic administracyjnych Rybnika a po chwili ukazały się już wody Zalewu Rybnickiego którego woda jest wykorzystywana przez Elektrownię Rybnik, to był znak ze trzeba zrobić pierwszą przerwę nad brzegiem :)

Prowiant zjedzony można jechać dalej...


Teraz pozostało szybko wracać do domu bo chciałem zdążyć na Masę Krytyczną do Gliwic, tak więc droga powrotna biegła przez Przegędzę, Stanowice, Bełk, Orzesze, Bujaków, Borową Wieś i tak do Rudy Śląskiej. W domu 30 min przerwy na szybki posiłek ciasto + Cola. Zdążyłem jeszcze przebrać skarpety i zmienić buty, bo poprzednie nie nadawały się do dalszej jazdy.

I mimo iż nogi odmawiały już posłuszeństwa pognałem szybko pod Macdonalda na Rudzie gdzie miała się odbyć zbiórka i wspólny wyjazd na Masę Krytyczną w Gliwicach, ale gdy po 10 minutach nikt nie przyjechał, to postanowiłem zmienić plany i pojechać na "Masę Krytyczną w Chorzowie", po 20 minutach byłem już na miejscu, ale nie zastałem nic ciekawego poza grupkami kibiców czekający na różne atrakcje i może na mecz Ruch Chorzów - Podbeskidzie Bielsko Biała:) poza kibicami zastałem jeszcze 2 uczestników tejże masy. Liczba ta się przez 30 minut nie zmieniła i tak wiec w trójkę ruszyliśmy na miasto. Po 10 km masę solidarnie zakończyliśmy na półmetku i udaliśmy się do domu.

Tak więc prawie zakończył się mój dzisiejszy rowerowy dzionek, ale chciałbym jeszcze wspomnieć o małym szczególe. Przejeżdżając obok Zdebla na Wirku, w miejscu gdzie ostatnio za nogę złapał mnie pies zobaczyłem ze iż szalony pies jest zamknięty za bramą , wiec w spokojny tempie oddaliłem się. A gdy byłem już około 0,5 km od feralnej bramy usłyszałem że ów szaleniec biegnie za mną. Taki mały a taki szybki a ja długo nie czekając zacząłem szybciej pedałować, mało brakowało a znów by mnie dopadł skubany . Obiecałem sobie że następnym razem zaczekam i wezwę Straż Miejską niech zrobią porządek z właścicielem.

Aha zdjęć licznika nie będzie bo nie jestem żadnym psycholem żeby robić zdjęcia licznika. Nie do tego służy licznik aby mu zdjęcia robić :)

Dane wyjazdu:
16.22 km 5.00 km teren
00:57 h 17.07 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:-3.0
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Góra Apostolska

Poniedziałek, 25 marca 2013 · dodano: 25.03.2013 | Komentarze 5

Dziś wg. planów miałem wracać z Warszawy, ale mimo iż rower miałem już przygotowany do jazdy, prowiant zakupiony a bilety zarezerwowane, po małych negocjacjach z żoną postanowiłem wyjazd odłożyć na cieplejsze dni.
Dziś postanowiłem wybrać się na Rybaczówkę zobaczyć jak tam ze śniegiem w lesie, i jak w mieście śniegu nie było a drogi suche to w lesie na ścieżkach dużo lodu i pomiędzy drzewami kupa śniegu. Staw na Rybaczówce już po części bez lodu, to taka mała oznaka nadchodzącej wiosny mam nadzieje.

Odchudzony z sakw rower na Rybaczówce.ro © man222


Szczyt Apostolskiej Góry © man222


Po drodze na Rybaczówkę wjeżdżam jeszcze na sąsiadującą z Kopalnią WUJEK ŚLĄSK Apostolską Górę i przez chwilę poszukuję kamienia szczytowego, który z powodzeniem znajduję.

Pozostałości biedaszybów © man222


Apostolska Góra, także Apostolska Górka (niem. Apostolberg) − wzniesienie o wysokości 311 m n.p.m położone na terenie dzielnicy Rudy Śląskiej Kochłowice, należące do pasma Wzgórz Kochłowickich.

Teren częściowo splantowany przy budowie kopalni "Śląsk" i szkoły górniczej. Do lat 60-tych XX w. istniała skocznia narciarska. Obecnie wzgórze porastają: klony zwyczajne, dęby czerwone, buki oraz brzozy. Na terenie lasu znajdują się pozostałości biedaszybów. Szczyt znajduje się w pasie lasu pomiędzy ulicą Oświęcimską a terenem kopalnianym.

Istnieje legenda dotycząca Apostolskiej Góry, według której na wzgórzu miał istnieć klasztor pod wezwaniem Świętych Apostołów. Klasztor zapadł się pod ziemię z powodu grzesznego życia mnichów.

Graffiti na Bykowinie © man222


Dane wyjazdu:
76.90 km 10.00 km teren
04:55 h 15.64 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:-2.0
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Zdobywamy Tyską Odznakę Krajoznawczą - Wycieczka

Niedziela, 10 lutego 2013 · dodano: 10.02.2013 | Komentarze 4

Śnieżne rowerowanie © man222

Dziś wybrałem się na wycieczkę krajoznawczą organizowaną przez NOL TYCHY. Zbiórka dosyć wcześnie bo o 9, a ja do Tychów mam 22 km więc trzeba było wstać już o 6. O 7 już byłem na siodełku i pedałowałem przez Starganiec w stronę Kamionki i dalej przez Podlesie, Wilkowyje do Tychów.

Wjazd do Tychów © man222


Parking rowerowy - ewenement na śląsku © man222





Na miejscu jestem o 8.32 i jestem pierwszy, po chwili pojawiają się pierwsze osoby. O 9 jesteśmy już w komplecie w tym 4 kobiety, byłem pod wielkim wrażeniem, że w taką pogodę chciało im się wychodzić na rower, ciągle padał drobny śnieg a temperatura w okolicach -2 - taka aura na pewno nie zachęcała do jazdy na rowerze.

Ekipa na starcie © man222


Parę minut po 9 startujemy w trasę, dokładnej trasy nie jestem w stanie odtworzyć i nawet dokładnie jej nie pamiętam, ale wiodła przez osiedla i ciekawe miejsca Tychów, między innymi odwiedziliśmy Tyskie Kościoły w tym chyba największy w Tychach obecnie w budowie św. Franciszka i św. Klary.

Kościół prezentuje się wspaniale. © man222


Odwiedziliśmy masę pomników i zajechaliśmy pod Muzeum Miejskie które niestety dziś było zamknięte, podjechaliśmy także pod dwa Tyskie Browary: Książęcy i nieczynny już Obywatelski który od niedawna wpisany jest na Szlak Zabytków Techniki.

Zimowe rowerownie po Tychach. © man222


Wycieczka zakończyła się nad jeziorem Paprocany, który to jest zbiornikiem sztucznym powstałym w wyrobisku stworzonym dla dawnej Huty Paprockiej, w 1870 roku.. Obecnie pełni rolę rekreacyjną oraz retencyjną stanowiąc osłonę przeciwpowodziową dla południowo-wschodnich dzielnic miasta.

Po pożegnaniu się z uczestnikami razem z Sebastianem i Elą kierujemy się lasami w stronę Wyr, po drodze dochodzi do dwóch wywrotek na oblodzonej leśnej nawierzchni, która była pokryta świeżym puchem.

Ela w rowie... © man222


Mikołow - przepiękny rynek... © man222


W Wyrach roztajemy się ja udaje się do Mikołowa na rynek i następnie na Jamnę w okolicę choinki którą opiekuje się Franek810, tam niestety muszę fragment przejść pieszo bo nogi za bardzo zmarzły i wsiadam dopiero na rower gdy rozgrzałem stopy. Spod choinki jadę jeszcze na Kamionkę i kieruję się w stronę paśnika gdzie przywożę oszkrabiny i inne smakołyki dla leśnej zwierzyny. Na miejscu wszystko zjedzone i będzie trzeba się znów wybrać do lasu z jedzonkiem. Ostatnio gdy tam dojeżdżałem spotkałem stadko ok 6-8 jeleni, które szybko się oddaliły. Ale zobaczyć z bliska takiego jelenia to naprawdę spore przeżycie. Bo jak dotąd to spotykałem w lesie przede wszystkim sarny i raz dzika. Z lasu szybko udałem się do domu gdzie żona czekała z roladą kluskami i modrą kapustą.

Tylko moje długie nigi uratowały mnie przed upadkiem w Panewnikach © man222


Miałem dziś z Tychów jechać na Chełmek i Libiąż lecz niestety pogoda mnie skutecznie zniechęciła, ale co się odwlecze to nie uciecze!

ps. Apropo dzisiejszego wypadu warto odnotować jeszcze iż przekroczyłem 1000km w tym roku oraz mój rower przekroczył 10000 km.

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

no i przymusowa przerwa....

Poniedziałek, 28 stycznia 2013 · dodano: 28.01.2013 | Komentarze 8

Zostałem tatą teraz cały czas który poświęcałem na rower trzeba przerzucić na dziecko i żonę...

ps. jakby ktoś miał przyczepkę na sprzedaż to dajcie znać:P
Kategoria Mój Śląsk


Dane wyjazdu:
33.45 km 0.00 km teren
02:04 h 16.19 km/h:
Maks. pr.:42.10 km/h
Temperatura:3.0
Koszt wyjazdu: ( 2zł)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Katowice - Muzeum Kopalni Wujek

Czwartek, 10 stycznia 2013 · dodano: 10.01.2013 | Komentarze 2

W końcu się udało!!
Od dłuższego czasu się tam wybierałem ale zawsze coś wypadało albo jak już dojechałem to było zamknięte.
Dziś wybrałem się od razu po pracy, chciałem jechać przez Uroczysko Buczyna ale już po kilku metrach zrezygnowałem, minimalna temperatura na plusie spowodowała topnienie się śniegu, a co za tym idzie rower jechał jak chciał, koła same skręcały i zapadały się.
Wybrałem jazdę ul. Gościnną ale tam też jazda sprawiała drobne problemy głownie przez pasy wyjeżdżone przez samochody, które były tylko dwa a droga dwukierunkowa i trzeba było zjeżdżać na głęboki śnieg - na pobocze. Jeden taksówkarz jadący za mną nie umiał tego przeżyć ze jedzie za rowerzystą... zaczął trąbić a ja nie miałem zamiaru mu zjeżdżać, tak pociągnął kilka metrów po czym na dosłownie 10 cm mnie wyprzedził. Zdążyłem tylko machnąć ręką w jego kierunku, ale nie miał zamiaru się zatrzymać...
Dalsza droga już spokojna bez żadnych incydentów. Na miejscu gospodarze każą mi wprowadzić rower do środka do muzeum, na co się bardzo zdziwiłem a zarazem ucieszyłem bo po co ma stać przypięty na placu, w tak nieciekawej dzielnicy jaką jest Brynów :).

Muzeum Kopalni Wujek © man222


Gospodarze to byli górnicy a nawet uczestnicy oporu podczas pacyfikacji Kopalni Wujek, dokładnie opowiedzieli historię kopalni jak i odpowiedzieli na nurtujące pytania. W czasie zwiedzania w sali multimedialnej specjalnie dla mnie puścili bardzo ciekawy film dokumentalny o pacyfikacji. Na koniec mała sesja, podbicie pieczątki i pożegnanie. Na zakończenie dostałem pocztówki i katalog z archiwalnymi zdjęciami.

Eksponaty w muzeum © man222


Makieta Kopalni © man222


Bardzo ciekawa ta makieta... © man222


Makieta Kopalni. © man222



Na placu przed kopalnią. © man222


No fajnie teraz trzeba wracać... ulicą Dobrego Urobku dojeżdżam do Bocheńskiego i chodnikiem dojeżdżam do Parku Śląskiego, miałem nadzieje ze tamtejsza ścieżka rowerowa będzie odśnieżona, niestety przejazd przez park był koszmarem a nie ma innej alternatywy.
W Chorzowie wstąpiłem tylko na Kebaba na Powstańców i przez Świętochłowice szybko do domu. Jutro miałem jechać na masę krytyczną do Zabrza ale niestety plany się zmieniły i trzeba zawieść żonkę do lekarza

Dane wyjazdu:
59.15 km 12.00 km teren
03:25 h 17.31 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:0.0
Koszt wyjazdu: ( 4zł)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Jestem Hardcorem? czyli w śnieżycy do Łazisk.

Niedziela, 6 stycznia 2013 · dodano: 06.01.2013 | Komentarze 0

Dziś z założenia był turystyczny dzień, wszystko miałem zaplanowane od początku dnia do wieczora, lecz już chyba każdy wie że jak Pyjter coś zaplanuje to rzadko kiedy udo mu się to wykonać... no ale od początku...

Zima zaskoczyła wszystkich nawet mnie...:) © man222


O 7 musiałem być w Katowicach przy kopalni Wujek gdzie dziś byłem zapisany na wycieczkę "Na dół", w planach miałem jechać rowerem, lecz kolega nie miał jak dojechać z Chorzowa i musiałem jechać po niego samochodem i potem razem z nim do Katowic, potem już tylko zależało mi aby wyjść z kopalni ok 11 aby zdążyć zajechać do Kochłowic wziąć rower i zajechać do Łazisk do Muzeum Energetyki. No ale tak jak pisałem z początku nic tak łatwo nie przychodzi gdy sobie planuje coś no i z kopalni wychodzę o 11.20 jadę kolegę odwieść do Chorzowa w domu jestem o 11.45 i już wiem ze nie zdążę na czas. W domu zjadam jeszcze obfite śniadano, szybko się pakuję i w drogę liczę ze zdążę przynajmniej wejść do muzeum.

Śniegu ci u nas pod dostatkiem.... © man222


Po drodze zaczyna obficie padać śnieg i jedzie się coraz gorzej coraz ciężej kręci się korbą a prędkość systematycznie spada... Podjeżdżam jeszcze na Jamnę wysypać trochę jedzonka do leśnych ssaków, po chwili staję zaniepokojony bo na śniegu mnóstwo krwi.... trochę mnie zamurowało, bo była to świeża krew na ciągle padającym śniegu, ale poza krwią nic nie było ale jak się później okazało w lesie trwało polowanie a krew należała do jakiegoś leśnego zwierza być może do jakiejś sarenki która przychodziła pod choinkę i wcinała smakołyki które wysypaliśmy... No cóż taka jest gospodarka rabunkowa...

Z lasu śmigam szybko na Mikołów i próbuje dostać się do Łazisk lecz oczywiście błądzę i wyjeżdżam na DK 81 - popularna wiślankę kawałek jadę nieośnieżonym poboczem i znów dochodzę do wniosku ze źle jadę i znów nawrót.

Konieczny wjazd na DK © man222


Nad DK 81 © man222


Po chwili postanawiam przez centrum Łazisk jechać, dobrze ze ruch był nie za duży to szło w miarę jechać środkiem jezdni. Po 3 km dojeżdżam do pomostu nad DK 81, przenoszę rower i już jestem niemal pod Elektrownią Łaziska, kawałek jeszcze podjeżdżam i już chcę wchodzić na teren elektrowni, bo za bramą widzę już tablice Szlaku zabytków techniki i sam budynek muzeum, ale zatrzymuje mnie strażnik i mówi ze już nikogo niema. No trochę mina mi zbladła bo od 12.00 miało trwać tzw. Święto Światła a była dopiero 15.00 no cóż będę miał przynajmniej powód aby znów tam przyjechać. Biorę jeszcze pieczątkę od ochroniarzy, wymieniam kilka zdań z nimi jak się okazuje obydwaj tez jeżdżą na rowerach.
W stronę domu postanawiam jechać przez Wyry, super się jechało dopóki nie dojechałem do głównej drogi która prowadzi do Mikołowa, ruch na drodze jak w Rzymie droga bez pobocza i chodnika i na domiar złego zaczął przeskakiwać łańcuch po wolnobiegu który oblepiony był grubą warstwa śniegu i lodu (na następny wyjazd biorę zimowy płyn do spryskiwaczy :)).
W mękach i strachu dojeżdżam do Mikołowa, przez centrum tylko przelatuję i kieruję się w stronę Kamionki gdzie wjeżdżam do lasu i z rozpędu mylę wjazd do lasu i wylądowałem na Stargańcu, no ale nie ma tego złego, bo kręcę dodatkowe km po zaśnieżonych ścieżkach i nawet spotykam dzika - pierwszego od praktycznie 3 lat w lesie, myślałem ze już ich niema :). Od Panewnik do Kochłowic jadę już niemal chodnikami, bo drogi bardzo zaśnieżone a auta wyprzedzały mnie trochę za blisko i postanowiłem nie ryzykować. A wieczór spędzam z żonką.... jej tez coś się należy...

Kościół w Kochłowicach © man222