Z sakwami, strona 4 | wloczykij.bikestats.pl Podróże duże i małe...

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wloczykij z wioski Ruda Ślaska. Mam przejechane tylko59954.12 kilometrów w tym 5910.01 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.28 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl Zalicz Gmine OPENCACHING Opencaching PL - Statystyka dla man222 Moje Plany... - Warszawa - Annaberg nocą - Wrocław - Nad Bałtyk

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wloczykij.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Z sakwami

Dystans całkowity:4790.52 km (w terenie 268.00 km; 5.59%)
Czas w ruchu:238:00
Średnia prędkość:20.13 km/h
Maksymalna prędkość:67.05 km/h
Suma podjazdów:11348 m
Suma kalorii:14749 kcal
Liczba aktywności:33
Średnio na aktywność:145.17 km i 7h 12m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
253.26 km 7.00 km teren
11:39 h 21.74 km/h:
Maks. pr.:62.30 km/h
Temperatura:18.0
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Śląska Złota Jesień

Środa, 9 października 2013 · dodano: 09.10.2013 | Komentarze 5

Szybki wyjazd, szybko zaplanowany głównym celem był wypad w Beskidy zobaczyć Sląską Złotą Jesień, przy okazji chciałem zaliczyć Gminy w okolicy Węgierskiej Górki, lecz na planach tylko się skończyło.
Z domu wyjechałem dosyć późno bo po 8 i już wiedziałem ze będę wracał po ciemku, trasa biegła przez Mikołów, Pszczynę, Bielsko, Lipową, Szczyrk, Wisłę, Żory, Katowice chciałem jeszcze dokręcić do 300 ale jutro wcześnie trzeba jechać na szkolenie BHP wiec postanowiłem odpuścić a na domiar złego przez połowę trasy na pierniczało kolano. Szkoda bo plany przed sezonowe na ten rok praktycznie w 100% są niewykonane.

Aleja dębowa na granicy Pszczyny © man222


Pszczyna to jedno z najbardziej przyjaznych rowerzystom miast © man222


Złota Śląska Jesień w Parku Pszczyńskim © man222


Pszczyński Park © man222


W Parku © man222


Podjazd na przeł. Salmopolską © man222


Na przełęczy © man222


Dane wyjazdu:
152.23 km 0.00 km teren
07:40 h 19.86 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Centralna Polska Dzień 2

Niedziela, 22 września 2013 · dodano: 26.09.2013 | Komentarze 2

Nasze miejsca noclegowe © man222


Noc przespana spokojnie, no może poza hałasem z pobliskiej drogi krajowej, w wypukłością na środku namiotu która akurat uwierała mnie w dolną część pleców ale udało się wyspać nawet te 10 stopni C na zewnątrz nie dało się odczuć. Zanim wstaliśmy i spakowaliśmy ekwipunek była godzina 10, postanowiliśmy jeszcze wrócić do Opatówka poszukać jakiegoś ryneczku, lecz poza zabytkowa bramą do nieistniejącego pałacu nic nie znaleźliśmy.


Następnie jedziemy już prosto do Kalisza, gdzie na wlocie do miasta spostrzegamy kierunkowskaz na Kaliski Gród Piastowski, postanawiam odwiedzić to miejsce chociaż wyobrażam sobie to jako kopiec usypany z ziemi... Rzeczywistość jest całkiem inna albowiem odnajdujemy duży ogrodzony skansen w którym mieści się Rezerwat Archeologiczny, niestety z braku czasu nie kupujemy biletów i nie zwiedzamy ośrodka. Pod brama robimy małą przerwę na śniadanko.

W pełni obładowany, brakuje tylko mnie © man222


Dalej udajemy się w okolice rynku, gdzie uzupełniamy zapasy w cukierni ze względu na goniący czas nie zatrzymujemy się na dłuższej tylko obieramy kierunek na Uniejów, gdzie mieści się zamek oraz termalne źródła. Na miejscu widzimy naprawdę turystyczną gminę, która robi dużo aby przyciągnąć turystów lecz dalej goni nas czas bo istnieje możliwość ze Daniel nie zdąży na ostatni pociąg do Warszawy a jutro na rano do pracy, ja natomiast biorę to na spokojnie ponieważ w poniedziałek mam wolne i biorę pod uwagę powrót rowerem. W końcu postanawiamy dotrzeć do Łęczycy gdzie znajduje się najbliższy dworzec PKP, i tam naradzić co dalej robimy. Na miejscu obaj postanawiamy pojechać do Kutna skąd jedzie bezpośredni na Warszawę. Oczywiście i w Łęczycy i w Kutnie pociągi przyjeżdżają spóźnione co znacznie komplikuje moje plany powrotu, ponieważ pociąg z Kutna wjeżdża na stację Warszawa Wschodnia o tej samej godzinie o której odjeżdża ostatni pociąg do Katowic - "Karkonosze".
Szczęście dopomogło i gdy tylko wsiadłem do pociągu ten odjechał...
Podróż minęła spokojnie, na ziemi w przedziale rowerowym, w Koluszkach dosiada się tez jakiś koleś i pakuje do tego przedziału, tylko że bez roweru, trzeba było być czujnym resztę czasu.

Wyjazd można zaliczyć do udanych tylko szkoda że czas gonił, bo pojeździło by się więcej, na następny taki wyjazd trzeba niestety poczekać do przyszłego roku, bo w tym pogoda już nieodpowiednia i urlopu brak... Dzięki Daniel jeszcze raz za towarzystwo.

Dojeżdżamy do Kalisza © man222


Skansen w Kaliszu © man222


W Kaliszu na moście © man222


Wściekły bydlak © man222


Latarnie © man222


Ratusz i rynek w Kaliszu © man222


Mijała nas Borussia © man222


Nowe województwo do kolekcji © man222


Wiejskie klimaty, w takich domach dalej się mieszka, na śląsku to można spotkać takie tylko w skansenie © man222


Moja tajna broń na długie dystanse - zabija głód © man222


Wiejska symbioza © man222


Dane wyjazdu:
184.85 km 0.00 km teren
09:15 h 19.98 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Koszt wyjazdu: ()
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Centralna Polska Dzień 1

Sobota, 21 września 2013 · dodano: 23.09.2013 | Komentarze 3

Gdyby kiedyś ktoś by mi powiedział ze pod koniec września pojadę gdzieś w Polskę i będę spał w parku pod namiotem to bym go wyśmiał a jednak teraz wiem żeby nigdy nie mówić nigdy.

Ale zaczynając od początku warto podkreślić kilka dużych szczegółów bez których ten wyjazd by nie wyszedł. Albowiem na pewno bym nie pojechał gdyby nie Daniel który zaproponował mi ten szalony i spontaniczny wyjazd, na pewno też bym nie ruszył gdyby nie Łukasz i Karol, którzy bezinteresownie pożyczyli mi sakwy, bo na pewno z moją sakwą za daleko bym nie zajechał a na pewno już bym się nie zmieścił z bagażem.

Że Daniel mieszka w Warszawie a ja na śląsku, umówiliśmy się w Piotrkowie Trybunalskim, do którego musieliśmy dojechać PKP, przeważnie staram się unikać tej instytucji, ale tym razem nie było wyjścia. Od samego początku były różne problemy zaczynając od tego ze internet pokazywał inna godzinę odjazdu pociągu, inna godzinę miałem na bilecie, a całkiem o innej przyjechał pociąg i tylko dzięki szczęściu zdążyłem na ten pociąg.

Proste drogi i wokół same pola, takie mieliśmy krajobrazy © man222


Po trzech godzinach jazdy melduje się w Piotrkowie na miejscu czeka już Daniel, który przyjechał kilkanaście minut prędzej, po chwili udajemy się na rynek napić się coś ciepłego, po czym udajemy się do informacji Turystycznej po mapę okolicy, następnie przez godzinkę szukamy wylotówki z miasta, po małym błądzeniu i nadrobieniu 15 km odnajdujemy DK 12 w stronę Sieradza.

Lokalny sprinter, miał facet powera © man222


Ale my zamiast jechać krajówką postanawiamy jechać wiochami i tak pomiędzy polami, lasami, wioskami większymi i mniejszymi dojeżdżamy do Zduńskiej Woli gdzie po posileniu się zapiekankami i uzupełnieniu płynów udajemy się dalej do Sieradza. Po drodze mijamy Czechy:)

Dobra zapiekanka za 2,50 © man222


Czechy w Polsce :) © man222


Sieradz © man222


Gdy dojeżdżamy do Sieradza jest już ciemno, przemykamy obok wiezienia i docieramy do całkiem klimatycznego rynku, gdzie oczywiście robimy przerwę na jedzonko i zrobienie kilku fotek, po naradzie postanawiamy jechać dalej aby maksymalnie zbliżyć się do Kalisza. Udaje się nam przejechać ok 40 km i zaczęliśmy szukać miejsca na nocleg w okolicach Opatówka. Po dłuższej chwili udaje się znaleźć miejsce na pograniczu Parku miejskiego i jakiegoś pola. Ok 23.30 namioty mamy już rozłożone i każdy idzie spać.

Rynek w Sieradzu © man222